TEKST NA LISTOPAD

Tego dnia o mały włos spóźniłbym się do szkoły. Biegłem jak szalony i niemal wpadłem na drabinę, po której w tym momencie wspinał się woźny (właśnie uszczelniał dach przeciekający nad toaletami).
Jeremi również był spóźniony. Odprowadzanie Klocucha do domu zajęło mu parę minut, a kolejnych kilka pożegnanie się z nim i wszystkie te słodkie pa- pa- dobry – piesek – pa – pa i tak dalej.
Ten dzień zapisał się w historii jako początek dorocznego Konkursu na Najlepszy Esej.
Co roku w semestrze letnim wszystkie szkoły z okolicy startowały w zawodach językowych- pisaliśmy ilustrowane wypracowania na temat, który szczególnie nas interesował. W każdej szkole wyłaniano zwycięzcę (dostawał bon na zakup książek), a jego praca wraz z pracami innych zwycięzców była oceniana przez radę dyrektorów. Laureat otrzymywał nagrodę główną, na przykład rower albo konsolę do gier.