TEKST NA LUTY

„(…) Ledwo znalazł się na ziemi, zobaczył kilku ludzi idących w stronę ciężarówki. Kundelek zanurkował pod samochód i wysunął mordkę z drugiej strony ciężarówki. Tutaj było pusto, ale na wszelki wypadek pobiegł aż pod płot. Budyń lubił załatwiać te sprawy w spokoju. Podniósł nogę i w tej chwili usłyszał warczenie. Zza płotu gapił się na niego wielki wilczur, groźnie szerząc zęby. Na szczęście stał za siatką, więc Budyń powiedział spokojnie:
- Nie rób hałasu, kolego. Nie lubię się stresować przy siusianiu.
Wilczur odbiegł, warcząc wściekle.
- Straszny nerwus – westchnął kundelek. Energicznie wytarł łapy o trawę.
Obrócił się i zamarł.
Przed nim stał wilczur. A obok dwa inne…
Budyń zerknął na płot. Dopiero teraz zobaczył otwartą furtkę.
- Tylko spokojnie, koledzy – pisnął Budyń. – Ja już spadam. Cześć!
Chciał ominąć bandę psów, ale zastąpiły mu drogę, szczerząc kły. Przestraszony Budyń odskoczył. Przytulił się do płotu.
- Koledzy, macie do mnie o coś żal?
Największy wilczur warknął.
- Co mówisz? – spytał Budyń. – Nie podoba wam się, że szczekam po ludzku? No po prostu tak wyszło. Wiecie, magia i te sprawy. Ja wcale się nie wywyższam! Serio… Mogę sobie iść?
Psy zawarczały groźnie. (…)”